Jest ich cztery, urocze nawilżające, kolyzujące balsamy do ust marki Benefit. Pielęgnujące spierzchnięte
usta, podkreślające ich naturalny kolor, pachnące i smakowite. Moimi ulubieńcami są dwa...
Bene, Lolli oraz dwa bardzo moje odcienie Possie i Chacha Balm są mięciutkie jak masełko,
rozprowadzają się lekko odżywiając wargi i przykrywając je kolorowym płaszczem ochronnym.
rozprowadzają się lekko odżywiając wargi i przykrywając je kolorowym płaszczem ochronnym.
Wzbogacone masłem mango i kwasem hialuronowym, jest też jojoba - sprawiają, że usta są ponętne,
ale w przyzwoity sposób ;) Soczyste i apetyczne, nie znam umiaru w ich oblizywaniu :P
ale w przyzwoity sposób ;) Soczyste i apetyczne, nie znam umiaru w ich oblizywaniu :P

na górze róże, na dole słodkie mango :P
Od pierwszego muśnięcia pozostawiają po sobie delikatny odcień, wypełniają usta i wygładzają. Mogą
podkreślać co nieco suche skórki, ale wygląda to naturalnie, a schodzą równomiernie.
podkreślać co nieco suche skórki, ale wygląda to naturalnie, a schodzą równomiernie.
Jakbym określiła te kolory? Possie to taki dziewczęcy róż (górna warga) a Chacha to owoc mango
(i dolna). Subtelne, dopełnią makijaż, z mocnymi ustami źle się czuję. A i pachną różyczkami.
Opakowania to duży atut marki - zawsze zaskakują, pozytywnie. Dziewczęce tubki w kwiatki, kropki
czy esy-floresy, błyszczą z daleka. Cena: 89 zł/3 g, do kupienia wyłącznie w Sephorze.
czy esy-floresy, błyszczą z daleka. Cena: 89 zł/3 g, do kupienia wyłącznie w Sephorze.