Make up, no make up? Revlon Nearly Naked miał być rewolucją w makijażu, tworząc efekt prawie
niewidzialnej warstewki z kryciem lekkim w kierunku średniego. Z angielskiego prawie nagi,
ile ma do ukrycia i czy dorówna starszemu bratu, słynnemu Color Stay??
Kilka informacji : "Podkład ma krycie lekkie do średniego, z możliwością budowania go przez kolejne
warstwy. Pięknie stapia się z cerą dając bardzo naturalne wykończenie - niczym druga skóra.
Rekomendowany dla osób z cerą suchą, normalną lub mieszaną." Cena ok. 50 zł/ 30 ml
Cała paleta Nearly Naked składa się z 16 kolorów, w Polsce dostępnych jest 7 i tu pokłony dla producenta
- dwa odcienie są skierowane do bardzo jasnej karnacji: 110 Ivory, który ma różowe tony i 120 Vanilla -
jak dalej będziecie mogli zobaczyć jest naprawdę bardzo blady - idealny dla córki młynarza ;)
Szklana, prostokątna buteleczka, ciężka i łatwa do zbicia. Brak dozownika, jedna wielka dziura utrudnia wydobycie, zwłaszcza, że podkład ma bardzo płynną, wręcz wylewającą się konsystencję. Trzeba
życie sobie ułatwiać więc w celach również higienicznych zamontowałam pompkę z olejku Avon.
Pełnego składu nie wklejam (gapa ze mnie!), ale uprzedzając pytania co w nim siedzi odpowiadam :) Zielona i czarna herbata, wyciąg z płatków owsianych oraz olejek jojoba i ultra lekkie pigmenty z krzemionki.
A dodatkowo posiada filtr SPF 20, chroniący przed szkodliwych działaniem promieniowania.
Vanilla to kolor z tych cieplejszych, choć czuję się w nim trochę jak królewna śnieżka. Stopień krycia można budować, ale uwaga należy go nakładać ruchami kolistymi, flat topem lub jajem. W przeciwnym razie będą widoczne smugi. Podkład ma za zadanie stapiać się ze skórą naśladując jej kolor i strukturę.

Ciężko jednak o tym mówić jeśli nie trafi się we właściwy dla siebie odcień.... Muszę przyznać, że efekt
jaki daje w rzeczywistości tj. świeże i rozświetlone wykończenie jest dla mnie zadowalający. NN
kryje niewielkie niedoskonałości, nie obciąża skóry, pozwala jej oddychać i nie zapycha.
Nie ciemnieje a fakt, że po kilku godzinach świeci się nieznacznie jest naturalny, brak tu obietnic wyssanych
z palca o trwałości nie do zdarcia. Schodzi w miarę równomiernie, skórek czy zmarszczek specjalnie
jakoś nie podkreśla. Wydajność to rzecz względna - mi na ok. dwa miesiące wystarczył.
Porównywać go do brata tak naprawdę nie ma co, jest bowiem lżejszy i słabiej kryje, co nie znaczy, że
jest gorszy. Natomiast bliżej mu do Bourjois Healthy Mix, choć ten bardziej zastyga, tworząc na
twarzy półmat, więc pudru nie trzeba już używać. :) Na sezon wiosna-lato jest w sam raz.