Zestawy do brwi to rzadkość w ofercie wielu marek kosmetycznych stąd często posiłkowałam się zwykłymi cieniami do powiek w odcieniach brązu (najlepsze to: Hean, IsaDora, Sleek). Ciężko jednak o taki,
który byłby idealny. Z odsieczą przychodzi LilyLolo wprowadzając trzy sety, zestawy cień+wosk.
który byłby idealny. Z odsieczą przychodzi LilyLolo wprowadzając trzy sety, zestawy cień+wosk.
Małe, okrągłe puzderko zawiera dwie połówki: cień i wosk, jest także lustereczko. Cieniem wypełnimy
luki między brwiami, nadamy im kształt i wyraz, wosk to wszystko utrwali i przygładzi sterczące
luki między brwiami, nadamy im kształt i wyraz, wosk to wszystko utrwali i przygładzi sterczące
włoski. Pod wpływem ciepła się rozpuści, nabłyszczy również brwi jeśli ktoś sobie tego życzy.
LilyLolo proponuje póki co trzy odcienie: Light - typowo dla blondynek i dwa ciemniejsze dla szatynek czy
brunetek: medium i dark. To właśnie pomiędzy tymi dwoma kolorami się wahałam. Moje brwi są liche,
i cienkie jak kreseczki. Podkreślać je lubię mocno, by nie zginęły za ciemną oprawą okularów.
Medium to brąz z rudymi tonami co jest szczególnie widoczne przy rzadkich jak moje brwiach. Dark z
kolei to odcień chłodny i głęboki, zdecydowanie bardziej mi pasuje. Często jednak je ze sobą łączę -
marzeniem byłabym paletka z dwoma różnymi kolorami tak aby je mieszać wg. uznania.


Zaskoczyła mnie kremowa formuła tych cieni i fakt, że się nie obsypują. Super napigmentowane i bardzo przyczepne, najlepiej je nakładać krótki ruchami, można lekko rozmyć. Pomocny będzie tu pędzelek
Angled Brow (z szczoteczką) czy Spoolie Brush. Mam ten drugi, jest on skośny i giętki.
Lekka i przyjazna formuła. W składzie znajdziemy olejek jojoba oraz wosk karnauba. Bez substancji
zapachowych i talku. Jest to trwały makijaż brwi, w moim przypadku może nie do końca naturalny
w wyglądzie ;) Cena zestawu cieni to 42,90 zł (4g) dostępne w sklepie Costasy.pl.